Experience Jak Przejąć Kontrolę Nad światem, Nie Wychodząc Z Domu Conveyed By Dorota Masłowska Exhibited In Leaflet

przypadkowo na regale w domu więc czytam Szybka, lekka i zabawna rozrywka, Chwilami naprawdę parskałam bardzo głośnym śmiechem, Z impresji. To było kilka lat temu, wyjazd na jakieś święta do domu, jeszcze z Warszawy, Trudno powiedzieć jakie to święta, garderoby było dużo, ale w ostatnich latach to mało precyzyjna wskazówka.

Na Dworcu Centralnym jak zawsze turboapokalipsa, smród niewywietrzonego kebaba z czeluści miesza się z luksusem zza drzwi obrotowych Złotych Tarasów.
Kolejki, opóźnienia, awantury, rozlane latte, I ja, zapłakana ze śmiechu nad felietonem o internetowym wydawnictwie "Prześlij przepis", Tego tortu w kształcie kotka nigdy nie odzobaczę!

A więc: wincyj! Jo chca wincyj! Nikt tak nie analizuje popkultury jak Doris! Doris, aj low ju! Przyznaję, że przeczytałam mniej niż połowę.
Głównie dlatego, że pomijając tytuł książkę oceniam na solidne "meh" Książka jest zbiorem felietonów ukazujących się na łamach sitelinkwww.
dwutygodnik. com w przeciągulat, Tak, jasne, niby można przeczytać je w Internecie, ale cieszę się niezmiernie, że zostały wydane w formie książki po pierwsze dlatego, że dużo łatwiej skupić mi się na wydrukowanym zbiorze kartek zgrabnie oprawionych, a po drugie.
. . być może wstyd się przyznać, ale dwutygodnika nie znałam wcześniej, Poza tym felietony są nadal aktualne i myślę, że jeszcze długo, długo będą,
Pochłonięte w dwa dni, w głowie zostanie za wiele dłużej, Poraża błyskotliwością zarówno spostrzeżeń jak i umiejętnością posługiwania się słowem.
Dla mnie tym ciekawsza, że jestem odrobinę młodsza oraz od niedawna nie mieszkam w Polsce, więc np.
"Dynastię" kojarzę jak przez mgłę, a o "Azja Express" nie słyszałam w ogóle PUA z resztę też nie, może w te strony jeszcze to nie dotarło.
Zachwycił mnie sposób patrzenia na kulturowe behemoty i wyciąganie z nich cech charakteryzujących społeczeństwo.


Nad książką na zmianę śmiałam się i płakałam i
Experience Jak Przejąć Kontrolę Nad światem, Nie Wychodząc Z Domu Conveyed By Dorota Masłowska Exhibited In Leaflet
podejrzewam, że nie z powodu rozchwiania emocjonalnego.

Podejrzewam, że pan Subrycht sitelink wordpress. com doznał podobnych emocji, więc trochę niezgrabnie podsumowując zacytuję podsumowanie:
"Trzeba ten wywód jakoś podsumować No to może tak: czytając Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu” bawiłem się doskonale, a gdy skończyłem miałem napad paniki, co i Państwu polecam.
" Od "Pawia królowej" Masłowską omijałam szerokim łukiem, a okazuje się, że niesłusznie, Niektóre z felietonów podobały mi się bardziej, inne mniej głównie przez nieodparte wrażenie usilnego propagowania własnej wyższości w stosunku do omawianego akurat tematu tzw.
kultury niższej, ale zawsze podziwiam sprawne pióro autorki, której powtórzenia, synonimy i metafory zawsze zgrabnie zgrywają się w całość.
Po raz kolejny Masłowska nie zawodzi oczekiwań czytelnika, bo jest to naprawdę świetny zbiór esejów.
W szczególności przypadły mi do gustu opowiadania takie jak “Seriale” i “Kuchenne rewolucje”, w których z rozbrajającą szczerością Masłowska ukazuje istotę naszej polskiej pop kultury.
Jak w przypadku większość książek Masłowskiej i tu trzeba przywyknąć do jej stylu pisania, ale wraz z tym nie ma już od niej ucieczki.
Nadal uważam ją za jedną z najciekawszych i najznamienitszych polskich pisarek,

Once again Masłowska does not disappoint her readers, because this is a really good set of essays.
I liked best stories such as “Soap Operas” and “Kitchen Nightmares”, Masłowska with a disarming honesty shows there the idea of our Polish pop culture, As with the most of Masłowskas books a reader must get used to her style of writing but after that he cant escape.
I still think that she is one of the finest modern Polish writers, nie dajętylko dlatego, że prawdopodobnie tak bardzo podobała mi się ta książka, bo od bardzo dawna nie czytałam nic dobrego i dla własnej przyjemności.
na pewno kwiczałam momentami bardzo mocno, co mi się zazwyczaj nie zdarza, uwielbiam te językowo dopracowane analizy kultury niskiej z prawie że akademickim zacięciem, ale jednocześnie pełne humoru.
wszystko było takie znajome i sąsiedzkie, że miałam wrażenie, że to zapis rozmowy z jakimś moim znajomym.


felieton o Kuchennych Rewolucjach jest absolutną perełką! Przejmować kontrolę nad światem, to ja jednak wolę czytając inne książki.
Masłowska chyba nigdy nie będzie moją ulubioną autorką, W tym zbiorze są lepsze i gorsze opowieści niektóre nawet mnie śmieszyły, inne nudziły.
Jednak myślę, że czas spędzony na czytaniu tej książki mogłam przeznaczyć na coś lepszego Byłarano, zapowiadali rekordowe upały a ja zamierzałam przed obiadem dojechać do Gorzowa Wielkopolskiego i z powrotem.
Na drogę potrzebowałam lektury zabawnej acz niezbyt fatygującej felietony okazały się dobrym wyborem, Teksty powstawały na przestrzeni kilku lat a całość, która się z nich uplotła jest nieco nierówna.
Mniej więcej do połowy książki Masłowska streszcza seriale, które oglądała, Jest śmiesznie, błyskotliwie, idealnie się nadaje do szerowania na fejsie, ale po dwóch dniach w zasadzie już nie pamiętam, o co chodziło, zwłaszcza że brak mi serialowej smykałki.
Późniejsze, bardziej dojrzałe teksty są znacznie bardziej zajmujące, przypominały mi nawet momentami ukochane "Mitologie" Barthesa.
Masłowska próbuje w nich tropić i odkodowywać fenomeny popkultury, szczególnie lubując się w tym, co kiczowate, obciachowe i w złym guście.
Mogłoby być jeszcze lepiej, gdyby bardziej skupiała się przy tym na temacie, mniej na sobie, Felietony mają taką cechę jednocześnie wadę i zaletę że nadają się do czytania tylko na teraz, Czytamy, zgadzamy się z opinią, albo i nie, i żyjemy dalej, Skończyłam tę książkęminut temu i już się waham czy wiem, o czym Masłowska pisała.
Ale za to nie mogłam się od niej oderwać przez całe dwa dni przeczytałam nawet podziękowanie.

To, że felietony są twórczością gazetową, niekoniecznie świadczy o tym, że to zła książka.
Powiedziałabym nawet, że to na korzyść, Podbija wartość gatunków beletrystycznych, które pamiętamy dłużej, ale to nie jest teraz nawet takie ważne.

Masłowska wypycha swoje teksty gęstą, erupcyjną, ukwieconą polszczyzną wszystkich rejestrów naraz, Obserwuje, przetwarza i skrupulatnie zdaje relację i wystawia swoją ocenę, przy czym nie zmienia tym świata, ale chyba też nie ma takiej ambicji.
Za to światy, które mieszczą się w warstwie językowej tych tekstów zupełnie przejmują kontrolę nad wszystkim, czego dotyczą.
Jej teksty są szalenie erudycyjne i chociaż Masłowska chętnie i obficie szafuje tym określeniem, wydaje mi się że ona jedna nie jest w tym nienormalnym świecie, który opisuje, szalona.

Ale i tak najbardziej pociągają mnie w tekstach Masłowskiej nostalgie do lat dziewięćdziesiatych i dwutysięcznych, które bezlitośnie wyszydza ale czule.

A na samym końcu jest taki tekst pod tytułem "Warszawa", Creme de la creme, wisieńka na tym zwariowanym torcie, DNF

Z Masłowską się raczej nie polubimy, Zbiór był czytany na zajęcia z felietonu, co było ciekawą lekturą, niemniej ani styl, ani podejście autorki nie jest podejściem, które mi podeszło.
Był jeden jeden! felieton, który bez zastrzeżeń mi się podobał, Reszta bywała różna,
Fenomen autorki chyba przeleciał mi gdzieś nad głową, może ze względu na różnice nie wierzę, że to mówię, ale pokoleniowe, może charakterowe.
Chciałabym powiedzieć, że doceniam wyrażanie własnych opinii, ale niejednokrotnie one miały charakter zbudowania własnego, zamkniętego świata, gdzie zawsze autorka musi iść pod prąd opinii najbardziej popularnej.
A to było męczące, .